Prasa kłamie…
Temat Chrome’a mnie interesuje. Z ciekawością rzuciłem okiem na tekst Marcina Chmielewskiego z Chip’a, który ukazał się na gazeta.pl. Rzuciłem okiem, bo nie chciało mi się czytać szczegółowej instrukcji dotyczącej tego, jak wykonać prostą czynność instalacji VirtualBoxa. Natomiast moją uwagę przykuł fragment:
„Najpierw kilka drobnych uwag – nie pochwalam pobierania czegokolwiek z torrentów. Jeśli jednak się zdecydujesz, musisz liczyć się z jednoczesnym pobraniem jakiegoś robaka lub wirusa.”
Hmm. Czemu obrazy Ubuntu najwygodnie i najszybciej ssać z torrentów właśnie? Różne rzeczy zdażyło mi się z pobierać przy pomocy torrentów. I jakoś nie trafił mnie grom ani żaden wirus… Czyżby w oczach autora torrent to „samo zło”? Bo ja to słyszałem, że w tym internecie to sami zboczeńcy i pedofile. Naprawdę, słyszałem w Radio. Może należałoby napisać precyzyjniej: jak się pobiera takie rzeczy jak system operacyjny z sieci (jakiekolwiek źródło by to nie było) warto sprawdzić np. MD5.